Cuda matki Speranzy

Jej serce żyło w niebie, ale stopami stąpała po ziemi - powiedział Jan Paweł II, oddając hołd błogosławionej.

Błogosławiona matka Speranza jest w Polsce postacią mało znaną. Nieznana pozostaje nawet w Murcji, czyli regionie w południowo-wschodniej Hiszpanii, gdzie się urodziła w biednej rodzinie rolniczej. Książka poświęcona błogosławionej nie jest tradycyjną biografią. Nie znajdziemy tu chronologicznej narracji. José Maria Zavala, autor książki, oparł się na wywiadach z siostrami ze zgromadzenia i duchownymi, którzy ją znali, a także na trzech tomach "positio super virtutes", czyli dokumentów opracowanych przez ks. Gomeza, relatora procesu kanonizacyjnego. I to właśnie przytaczane dokumenty oraz relacje świadków są w niej najważniejsze.

Bóg jako Ojciec
Maria Josefa Alhama y Valera, bo tak brzmi imię i nazwisko matki Speranzy, była pierwszą z dziewięciorga rodzeństwa. Gdy miała 7 lat, zamieszkała na probostwie, gdzie wychowywały ją dwie niezamężne siostry proboszcza. Mając 12 lat, doznała wizji św. Teresy z Avili, która poleciła jej głosić nabożeństwo do Miłości Miłosiernej. - Bóg nie chce już być znany jako sędzia, ale jako Ojciec - przekazywała jej św. Teresa. W wieku 21 lat Maria wstąpiła do małej wspólnoty córek Kalwarii włączonej później do misjonarek klaretynek. Pobyt w zgromadzeniu stał się dla niej, jak sama wspominała, "najprawdziwszą drogą krzyżową". Śluby zakonne złożyła w 1916 roku, przyjmując imię Speranza od Jezusa Konającego. Po siedmiu latach wyjechała do klasztoru w Vicalvaro, satelickim mieście Madrytu. Już wtedy przejawiała żarliwe nabożeństwo do męki Chrystusa. Istotą jej duchowości było ofiarowanie życia ubogim, pokuta za grzechy innych i modlitwa o wierność wszystkich kapłanów na świecie.

Siostra Speranza była słabego zdrowia, często chorowała, w wieku 29 lat przeszła trzy operacje chirurgiczne. Znalazła się na krawędzie śmierci. Po namaszczeniu chorych zaczęła wzywać ojca Klareta, założyciela misjonarek klaretynek. Jest przekonana, że dzięki jego wstawiennictwu uniknęła śmierci.

W 1936 roku, w przeddzień hiszpańskiej wojny domowej, s. Speranza wyruszyła do Włoch. W lipcu 1936 roku otworzyła w Rzymie pierwszy dom założonego przez siebie Zgromadzenia Służebnic Miłości Miłosiernej. Zamieszkała w Villa Certosa z siostrami z Hiszpannii i ubogimi dziewczynami, które szukały tu schronienia. Zavala przytacza w książce szereg świadectw dotyczących działalności zakonnicy w czasie II wojny światowej. Wśród nich nie brakuje cudownych uzdrowień potwierdzonych w czasie procesu kanonizacyjnego. Matka Speranza założyła jako wspólnotę zakonną zarówno zgromadzenie żeńskie, jak i męskie. 14 sierpnia 1951 roku biskup De Santis wręczył habity trzem pierwszym członkom męskiej wspólnoty Zgromadzenia Synów Miłości Miłosiernej.

Kilka dni później matka Speranza przeniosła się do Collevalenza, małego miasteczka w Umbrii, gdzie społeczności zakonne znalazły swe domy. Natychmiast też zainicjowała budowę sanktuarium Miłości Miłosiernej, słynące dzisiaj cudami i zwane przez pielgrzymów małym Lourdes.

Świętość nie polega na czynieniu cudów
Matka Speranza była osobą wymagająca, ale najwięcej wymagała od siebie. Jej spowiednik opisał ją jako "wyjątkową, wesołą, sympatyczną kobietę. Ani troszkę świętoszkowatą (...). Nie traci dobrego humoru nawet wtedy, gdy cierpienia wywołane chorobą zwyrodnieniową stawów stają się straszliwe". Zwykła mawiać, że świętość nie polega na czynieniu cudów, ale na wykonywaniu konkretnych życiowych zajęć miłych Bogu i zawsze uwzględniając potrzeby ludzi.

W biografii matki Speranzy przewija się wiele wątków związanych z Janem Pawłem II i św. Faustyną. Autor biografii nie ma wątpliwości, że łącznikiem pomiędzy zakonnicą i przyszłym papieżem był o. Pio. Wśród wielu innych świadectw ujawnia niepublikowany list będący dowodem tego związku. "Bardzo umiłowana w Jezusie! Ojciec Pio poleca mi, abym Matkę pozdrowił i zapewnił o pamięci w modlitwie" - czytamy w liście Mario de Mondregonesa do zakonnicy.

Zavala porusza też wątek zamachu na Jana Pawła II z 13 maja 1981 roku. Okazuje się, że Collevalenza była pierwszym miejsce, które papież odwiedził po zamachu. Przyleciał do sanktuarium 22 listopada 1981 roku. Później podkreśla, że wizytą w tym miejscu chciał podziękować Bogu za uratowanie go przed śmiercią.

Zawierzyła Bożemu Miłosierdziu
Nie była to pierwsza wizyta Jana Pawła II w sanktuarium w Collavalenza. Wcześniej abp Karol Wojtyła spotkał się z matką Speranzą 29 listopada 1964 roku. Udał się tam na prośbę prymasa Wyszyńskiego, który w 1963 roku podarował zakonnicy wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej.

Matka Speranza, podobnie jak św. siostra Faustyna Kowalska, zawierzyła Bożemu Miłosierdziu. Święte Oficjum zgłaszało początkowo wątpliwości względem niektórych stwierdzeń zapisanych w "Dzienniczku". W czasie półgodzinnej rozmowy z Wojtyłą zakonnica powiedziała, że należy zabezpieczyć oryginalne pisma siostry Faustyny. Matka zasugerowała ponowne przejrzenie rękopisów i poprawę tłumaczenia na języki włoski i francuski. Kilka miesięcy po tym spotkaniu matka Speranza oznajmiła, że krakowski biskup wróci jeszcze do Collevalenzy, ale jako papież.

Matka Speranza zmarła 8 lutego 1983 roku w wieku 90 lat. W 2002 roku Jan Paweł II oddał hołd świętości jej życia. - Starannie przestrzegała przykazań Bożych i kościelnych i nieustannie dążyła do świętości, dobrze wykorzystując liczne dary otrzymane z góry i unikając jakiejkowiek formy grzechu lub niedoskonałości (...). Duch Święty doprowadził ją do wysokiego stopnia kontemplacji i ubogacił specjalnymi charyzmatami, którymi z prostotą posługiwała się dla dobra dusz. Jej serce żyło w niebie, ale stopami stąpała po ziemi - stwierdził papież. Uznano heroiczność jej cnót, a w 2013 roku Ojciec Święty Franciszek ogłosił dekret o cudzie przypisanym jej wstawiennictwu - uzdrowieniu małego dziecka, Franciszka Marii Fossa.

Źródło: Edward Kabiesz, Cuda matki Speranzy, w: Gość Niedzielny 29/2020, s. 28-29.