Bóg jest miłosierny

Z ks. Alberto Casado, Synem Miłości Miłosiernej, który przybył na beatyfikację Matki Speranzy aż z Filipin, rozmawia Marcin Perłowski 

Czy Księdza powołanie łączy się z Matką Speranzą?

– Chodziłem do szkoły, którą prowadzili Synowie i Siostry Miłości Miłosiernej. Widziałem, jak pracują, poznałem też postać Matki i Miłosierdzie Boże, które głosiła. Krok po kroku stawało się to częścią mojego życia. Przed studiami, w momencie decyzji o przyszłości, zdecydowałem, aby się temu poświęcić: aby ludzie poznali Miłosierdzie Boże i abym ja w ten sposób doszedł do świętości. 

Dlaczego Ksiądz postanowił dołączyć do Synów Miłości Miłosiernej, a nie został księdzem diecezjalnym?

– Widziałem w tej kongregacji rodzaj rodziny, to mnie pociągnęło. Pod koniec dnia siadamy, rozmawiamy, dzielimy się naszymi problemami – jak w domu. Życie we wspólnocie jest właśnie jak życie w rodzinie. 

Gdzie Ksiądz został skierowany po święceniach?

– Po studiach teologicznych we Włoszech spędziłem siedem lat w Indiach. Tam pracowałem przy formacji kapłanów naszej kongregacji. Opiekowałem się dwoma pierwszymi rocznikami: kandydatami i postulantami. 

Posługa Syna Miłości Miłosiernej różni się od posługi księdza diecezjalnego?

– Synowie Miłości Miłosiernej są zawsze w jedności z klerem diecezjalnym. To  dziwi niektórych, że nie pracujemy „sami dla siebie”, pytają: dlaczego pracujecie razem z nimi? Naszą misją jest właśnie praca z klerem diecezjalnym, zawsze z nimi. Matka Speranza chciała, abyśmy pracowali właśnie w ten sposób, bo ona ofiarowała swoje życie właśnie za księży. 

Gdzie Ksiądz pracuje teraz?

– Na Filipinach wraz z dwoma współbraćmi z kongregacji. Zostaliśmy tam zaproszeni, aby wesprzeć pracę w diecezjach. Naszym celem jest pomoc w formacji duchowieństwa. Misją kapłana jest stać się świętym, lecz nie tylko samemu. Ma on pomagać innym na drodze do świętości. Zresztą, przybyliśmy tu, do Collevalenzy, właśnie razem z naszym biskupem i innymi kapłanami. 

Widzi Ksiądz więź łączącą Matkę Speranzę i Jana Pawła II?

– Tak, ale nikt nie wie, jaka była. Jej więzi z kapłanami były cudowne, nadzwyczajne. Matka wielokrotnie ukazywała się im w darze bilokacji. W latach dwudziestych ubiegłego wieku ukazała się jednemu z biskupów kolumbijskich, ostrzegając go o rychłej śmierci. Kiedy pod koniec lat trzydziestych zagrożone było istnienie zgromadzenia z racji pomówień i fałszywych zarzutów, Matka ukazała się w nocy samemu Papieżowi Piusowi XII. Nie wiemy, czy Matka ukazała się Janowi Pawłowi II, ale na pewno więź pomiędzy nimi była niezwykła, tak jak między świętymi. 

Jakie znaczenie ma dla Księdza dzisiejsza beatyfikacja?

– To znak, przesłanie – nie tylko do katolików, ale do całego świata – że Bóg jest miłosierny. Ludziom trzeba często przypominać, że Bóg jest Ojcem, dobrym Ojcem, który przebacza. Często nasze relacje są chłodne, oparte na innych fundamentach, przede wszystkim na pieniądzach oraz tym, co przekazują nam media i społeczeństwo. Tymczasem, jak to mówi Papież Franciszek od początku pontyfikatu, świat potrzebuje Miłosierdzia. Jeśli my będziemy je wprowadzać w życie, wtedy świat się zmieni. 

Dziękuję za rozmowę.

W: Nasz Dziennik z 31 maja 2014 r.