Hiszpania – Włochy – Polska

W Collevalenzy we Włoszech odbędzie się dziś beatyfikacja Matki Speranzy od Jezusa, hiszpańskiej zakonnicy, założycielki zgromadzeń Sióstr Służebniczek Miłości Miłosiernej oraz Synów Miłości Miłosiernej, a także sanktuarium Miłości Miłosiernej. Moja rodzina doświadczyła łaski spotkania z nią. Miałam siedem lat, kiedy odbyliśmy pielgrzymkę do Collevalenzy.

Dwie rzeczy łączą Matkę Speranzę z Polską. Po pierwsze, podobnie jak Siostra Faustyna była zakonnicą obdarzoną mistycznymi łaskami złączonymi z jej misją szerzenia orędzia Bożego Miłosierdzia. Po drugie, Matka Speranza jest związana z Janem Pawłem II, i to nie tylko poprzez to, co było sercem jej posługi – miłosierdzie, ale również poprzez łaskę cudownego ocalenia życia Papieża po zamachu z 13 maja 1981 r.: Matka ofiarowała się mistycznie w tej intencji.

Matka Speranza żyła w czasach współczesnych Siostrze Faustynie, ale jej życie było znacznie dłuższe. Urodziła się 30 września 1893 r. w Santomerze na południu Hiszpanii; miała 13 lat, kiedy na świat przyszła Helena Kowalska, i 45, kiedy w 1938 r. Siostra Faustyna zmarła. Już wtedy istniało założone przez nią zgromadzenie.

Matka uosabiała macierzyństwo. Jej nauki kładą nacisk na miłosierdzie Ojca. W Jezusie widziała twarz Ojca kochającego miłością matczyną – czułą i pełną żarliwości. Bóg – zwykła mawiać – jest „Ojcem pełnym dobroci, pragnącym za wszelką cenę pocieszyć, wesprzeć i uczynić swoje dzieci szczęśliwymi… Ojcem, który nieskończenie kocha, nie prowadzi ksiąg rachunkowych, przebacza i zapomina… Pomnaża swą miłość, gdy człowiek staje się jeszcze większym nędznikiem… Każdy z nas, indywidualnie i z osobna, jest otaczany szczególną troską przez Bożą Opatrzność; Miłość Miłosierna pochyla się nad każdym, by wskazać mu drogę, której dla niego pragnie. To, co najbardziej nie podoba się Jezusowi, to brak zaufania. W świecie między dwojgiem kochających się ludzi nic nie sprawia większego cierpienia od braku zaufania względem drugiej osoby; o ile bardziej musi z tego powodu cierpieć dobry Jezus! Ufanie Jezusowi, pomimo naszych nędz, jest pocieszeniem dla Miłości Miłosiernej!”.

Krucyfiks był dla niej jedynym przedstawieniem miłości miłosiernej. Matka kładła nacisk na posłuszeństwo; posłuszeństwo przede wszystkim Bogu i Jego woli. Jej codzienną modlitwą były słowa: „Panie, spraw, bym pełniła Twoją wolę, nawet jeśli jej nie widzę, nie pojmuję i jeśli tak wiele mnie to kosztuje”.

Przez całą noc z 12 na 13 maja 1981 r., a więc w wigilię potwornego zamachu na Jana Pawła II, Matka obficie wymiotowała krwią i oddawała smoliste stolce. Wymioty nieco zelżały, ale dokuczały jej przez cały dzień. Jakieś 10 dni później poziom krwinek czerwonych (który w badaniach z 14 maja był zatrważająco niski) powrócił do normy, co z punktu widzenia medycyny pozostaje niewyjaśnione.

22 listopada 1981 r., w Niedzielę Chrystusa Króla, Jan Paweł II jako rekonwalescent po raz pierwszy opuścił Rzym i udał się w pielgrzymce do Collevalenzy. Pragnął – jak mówił – „wykrzyczeć swoje dziękczynienie względem Miłości Miłosiernej” za cud ocalenia. Jego wizyta zbiegła się w czasie z pierwszą rocznicą opublikowania drugiej encykliki papieskiej „Dives in misericordia”: „Ta okoliczność sprowadza mnie właśnie w dniu dzisiejszym do sanktuarium Miłości Miłosiernej. Pragnę tą obecnością w pewien sposób potwierdzić orędzie encykliki. Pragnę je odczytać na nowo i wypowiedzieć na nowo. Od początku mojego posługiwania na stolicy św. Piotra w Rzymie uważałem to orędzie za swoje szczególne zadanie”. Możliwe, że Papież pragnął również podziękować Matce, która ofiarowała się w jego intencji. Zwrócił się do niej z gestem głębokiej, serdecznej czci i ucałował ją w czoło. Niemal rok i trzy miesiące po wizycie Papieża miłosierdzia – będącej łaską wieńczącą jej życie – Matka złożyła swoją duszę w Bogu.

W 1963 r. powiedziała Panu, że jeśli jej duchowi synowie pragną, aby żyła jeszcze przynajmniej 20 lat, to ona Go prosi, aby przez pierwsze 10 lat mogła cieszyć się zdrowiem, a przez te następne, ostatnie – żyć jak marna roślina, w ramach ofiary. I tak właśnie się stało. Zmarła rankiem 8 lutego 1983 r. w Collevalenzy, po 10 latach nieustającej modlitwy i ofiary życia, podczas gdy ludzkość przechodziła decydujące lata i przygotowywała się na zakończenie zimnej wojny.

dr Marguerite A. Peeters

źródło: Nasz Dziennik z 31 maja 2014 r.